czwartek, 28 listopada 2013

Prezent od Tchibo

Jak to miło, kiedy ktoś jeszcze pamięta o tym blogu. 
Może ostatnio mniej szyję 
- a na pewno mniej zajmuję sie blogiem - ale to wcale nie znaczy, że tutaj nie zaglądam i nie podglądam innych szyjących koleżanek. I kolegów.

Dzisiaj dostałam paczkę od Tchibo, a w środku kawy, filiżanka. 
Wszystko zapakowane bardzo gustownie.
Mimo, że to jeszcze listopad, to już czuć magię zbliżających się świąt.





sobota, 19 października 2013

Kołnierzyk na bogato, a co!



Inspiracją do ozdobienia kołnierzyka kamieniami, był ten na blogu u Adriany.
Choć mój nie jest tak okazały, to i tak na żywo prezentuje się dość ciekawie, 
zwłaszcza wieczorową porą.
Poszłam na łatwiznę i kamienie przykleiłam...kropelką. 
Gotowy kołnierzyk trochę waży i trochę kosztuje.




wtorek, 1 października 2013

Szara, ale wcale nie banalna.

Mam nadzieję, że nie macie dość sukienek, 
które przez ostatnie dwa miesiące goszczą na moim blogu. 
Bo dzisiaj...kolejna....



Opowiem Wam historię, jak powstała.
Zamarzyłam sobie uszyć sukienkę dwukolorową, z boczkami z innej tkaniny. Postanowiłam więc najpierw zrobić próbny wykrój z papieru lub z jakiejś tkaniny zalegającej w półce. 
Szukałam i szukałam po czeluściach moich segregatorów z wykrojami i zauważyłam ten z Burdy 1/2007, model nr 106 zrobiony chyba kilka lat temu. 
Uszyłam według niego sukienkę dla Ani poszerzając ją, 
ale dla siebie nie szyłam z tego wykroju jeszcze nic. Wziełam więc taką stalową tkaninę, którą kiedyś wygrałam jako Candy na blogu i postanowiłam zrobić taki wykrój na próbę. 
Ale jak już wykroiłam, zszyłam i przymierzyłam, 
to nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to fajna sukienka może być! 
A że fason jest wyszczuplający i wydłużający mocno dzięki doszywanym boczkom - co akurat przy moich 180 cm jest całkowicie niepotrzebne - więc w pasie naszyłam wstążki ( bo łatwo się je przyszywa ) żeby skrócic optycznie i jeszcze dekolt ozdobiłam kokardą. Teraz jak widzę zdjęcia, to się zastanawiam, czy nie przyszyłam jej za wysoko. 
Sukienka wykończona czarną lamówką ze skosa.
Z tyłu ma czarny gruby zamek, przyszywany też na wierzchu i rozporek.
Co prawda, troszkę za mało dodałam na wszycie i lekko jest opięta zwłaszcza na biuście ( spłaszcza mi cycki!) i dolnej częsci pupy - tkanina nic a nic się nie uciąga - 
ale i tak mi się podoba:))

No i tak niby przypadkiem powstała jedna z najładniejszych sukienek 
( razem z kropkową )jakie w życiu uszyłam!!!


Na zdjęciu niżej widać kolor, jaki sukienka ma naprawdę.



Teraz tak myślę, co tu zrobić,żeby jednak na biuście nie była tak opięta.
Może jakieś wstawki z czarnego w szwach bocznych biegnące od pach od pasa?

sobota, 28 września 2013

Sesa-hit czy kit???

Zapuszczam włosy. 
Przynajmniej takie jest postanowienie.
W szkole podstawowej i liceum miałam długie, prawie do pasa. Teraz się dziwię jak to było możliwe, bo moje włosy nie są okazem zdrowia. Są cienkie (- chociaż piekielnie gęste!), suche, łamią się nawet od czesania, w długich rozdwajają końcówki. Od dobrych 10 lat mam taki system zmianowy: zapuszczam do ramion i noszę tak przez dwa lata, po czym ścinam na coś a la ,,krótka" Kleopatra.
Znów ze dwa lata i ponownie zapuszczam, 
żeby się nie znudzić jedną i tą samą fryzurą.
Ale teraz zapuszczam tak solidnie. Przynajmniej do następnych wakacji...

Zaczęłam więc dbać o właściwe odżywianie i tutaj na pomoc przychodzą oczywiście suplementy diety. Każdy wie, ile tego na rynku jest. 
Ja mogę z czystym sumieniem polecić Vitapil z biotyną, brałam na wiosnę. Opakowanie 60 tabl starczyło na ponad 2 m-ce ( czasem sie zapomina...).Włosy miałam rewelacyjne podczas brania i jeszcze jakiś czas po! Mam wrażenie, że były grubsze, kolor intensywny - a nie były farbowane. 
Do tego zero przetłuszczania, żadnego łupieżu. 
Oczywiście maseczki gotowe ze sklepu, tutaj nie będę wymieniać nazw, bo wszystko zależy od tego, jaki mamy włos i co nasza skóra głowy toleruje.

Ale domowe - nie do zastąpienia!!!!!
Najlepsza ze wszystkich to oczywiście na bazie żółtka, ja dodaję jeszcze łyżkę nafty kosmetycznej ( wcześniej wcierałam w skórę głowy przed myciem ), małą łyżkę rycyny ( w przypadku suchych włosów, trzeba uważać, bo rycyna jeszcze bardziej je wysusza ), nakładam na włosy, zawijam w folię, potem turban do włosów. Pół godziny wystarczy, mycie szamponem i włosy jak z reklamy.

Obecnie wspomagam się Humavitem, który zawiera skrzyp, pokrzywę i drożdże. 
Biorę jednak dużo mniejszą dawkę niż zaleca producent, z obawy przed wypłukiwaniem ważnych składników mineralnych z organizmu i witamin z grupy B. 

Od jakiegoś czasu śledzę też z uwagą bloga włosomaniaczki Anven - polecam!
W ten sposób dowiedziałam się o czymś takim, jak olejek Sesa. Poczytałam troszkę tu i tam i zamówiłam u sprzedawcy vipangosain. Zamówiłam trochę z obawą, czy toto wogóle do mnie dojdzie, bo podobno wysyłają bezpośrednio z Indii. 
I doszło! I to zaledwie po 8 dniach od złożenia zamówienia! 
I leciało samolotem! I przesyłka darmowa! I taniej niż u innych! 
I wszystko się zgadza!
Naprawdę czasy się zmieniają.

Od dzisiaj zaczynam więc stosować olejek, za jakiś czas podzielę się z Wami opinią, czy przyniósł oczekiwane efekty.

A Wy co stosujecie i co polecacie?

sobota, 21 września 2013

Kolorowe jarmarki...

Kolorowe na mojej sukience. I nie jarmarki, tylko kwiaty. 
Szukałam tkaniny w kwiatki, zachwycona sukienką Ani. I trafiłam na taką bawełnę z dodatkiem lycry, dość sztywną, ale w sumie nosi się fajnie. Tkanina jest kolorowa, żywa, baaardzo ładnie podkreśla opalone ciało. Dobrze się szyje.
Wykrój z papavero, na sukienkę z dekoltem łódką
Kiedyś już szyłam taką z brązowej tkaniny imitującej skórę, tylko nie wydłużyłam odpowiednio wykroju i troszkę pas był za wysoko, podobnie zaszewki na biust. 
Tym razem więc wykrój wydłużyłam i leży ok.
Dekolt i pachy wykończone lamówką ze skosa. I to chyba tyle o tej sukience. 

P.S. Mam wrażenie, że szyję coraz krótsze...




sobota, 14 września 2013

Biała w czarne kropki. Oczywiście sukienka:))



Uszyta całkiem niedawno, bo jakoś w drugiej połowie sierpnia. Pojechałam do hurtowni po wypustkę, a nakupowałam znowu tkanin mimo, że ostatnio wstrzymywanie się od kupowania kolejnych materiałów to moja mocna strona. No, ale jak jest taka fajna bawełna z dodatkiem lycry i do tego za 10 zł za metr to grzechem byłoby jej nie kupić! Rozumiecie mnie, prawda?
Od razu wiedziałam, że będzie letnią sukienką z czarnymi wstawkami. Wykrój był mój własny. I mam niestety wrażenie, że pachy trochę mi odstają z przodu i dekolt również, a tak to jest całkiem ok. Szyło się błyskawicznie, dopasowa jest zaszewkami.Jedyny problem pojawił sie przy wyborze tkaniny do naszywania czarnych pasków. POnieważ materiał się uciąga, więc najpierw chciałam naszyć paski z dzianiny, ale ,,się porozciągało" i wygłądało niechlujnie. Potem wyciełam z jakiejś uciętej bluzki, ale była krojona ze skosa i też niefajnie to wyglądało. Więc na koniec moja ostatnia nadzieja, to...wstążka! Zwykła, czarna wstążka, może się i nie rozciąga w pasie, ale nic nie szkodzi w sumie. Szyło się dobrze, wyszło w miarę równo, więc to, co tygryski lubią najbardziej. Dekolt i pachy obszyte lamówką atłasową ze skosa - ost wykończyłam w ten sposób jeszcze dwie inne sukienki. Dekolt wycięłam bardziej, z tyłu w szpic. Zamek też jest widoczny, czarny, gruby, wszyty na wierzchu. 
Sukienka nie ma rozporka, ale nie potrzebuje go.

Muszę powiedzieć, że jest to chyba jedna z najładniejszych sukienek, jakie uszyłam w życiu!


Na zdjęciu niżej już troszkę wygnieciona, bo po noszeniu. Niestety, materiał się rozciąga, zwłaszcza na samym dole.






niedziela, 8 września 2013

Sukienka na wesele kuzyna



Miała być zupełnie inna, miętowa, też szyta przeze mnie, ale kuzynka kupiła sobie w tym samym kolorze, wiec szybko pobiegłam do sklepu po materiał i na kilka dni przed weselem uszyłam tę, chabrową. Wykrój na górę z Burdy 2/2012, sukienka nr 101, chyba jedna z częściej szytych sukienek nie tylko przez blogerki. 
I nie dziwię się, bo leży idealnie!!!!!!!!!!!!!!
Kolor głęboki chaber, tkanina grubszy atłas ( nie specjalnie lubię ten gatunek, ale nie było nic innego w tym kolorze ).
Dla rozjaśnienia kupiłam różę i uszyłam pasek do przewiązania w pasie, też ecru.
Całość prezentuje się tak, jak widać na zdjęciach.






poniedziałek, 2 września 2013

Wrzesień sukienkami stoi.



Tak, spodziewajcie się kolejnych sukienek na blogu. 
Podobnie jak to miało miejsce w sierpnu. 
Mam Wam do pokazania jeszcze cztery uszyte tego lata. Jedna w czerwcu na wesele, jedna w lipcu a dwie uszyte pod koniec sierpnia, 
nawet jedna jeszcze nie noszona...
A dzisiaj prawie skończyłam kolejną. Jednym słowem: ogarnął mnie znów amok sukienkowy...Niestety miałam jakąś okropną blokadę co do robienia zdjęć do bloga 
( a wiadomo, bez zdjęć to ja sobie mogę..) więc zamiast pokazywać je kiedy lato było w pełni, robię to w sezonie już praktycznie jesiennym.

Dzisiaj przedstawiam Wam sukienkę uszytą w lipcu i noszoną w upalne dni, 
bo po to była uszyta. 
Kupiłam czekoladową cienką bawełnę z dodatkiem lycry, 
więc moją ulubioną tkaninę do noszenia. 
Góra powstała z wykroju z Burdy 1/2012, sukienka nr 114 z amerykańskimi pachami, czyli dla niewtajemniczonych mocno wyciętymi. Do góry doszyta spódniczka krojona w kształcie litery A. Chcialam aby dół nie był obcisły, tylko dawał poczucie luzu i swobody. I tak jest dzięki temu fasonowi. 
Ponieważ miałam wrażenie, że w tym kolorze moja cera wygląda nieciekawie, więc dekolt i pachy obszyłam pomarańczową wypustką z tkaniny, której użyłam kiedyś do szycia eko torby. Wypustka ożywiła całą sukienkę, więc dodałam ją jeszcze w pasie i na kieszeniach. Z tyłu sukienka ma wycięcie w kształcie łezki, też obszyte wypustką izapinane na haftkę. 
Szkoda tylko, że nie pomyślałam wcześniej, aby przyszywając górę z dołem sukienki naprasować paski flizeliny, bo tkanina się lekko porozciągała, co widać na zdjęciach. No ale mądry Polak po szkodzie. 
Aha, i strasznie się gniecie...





A szyjąc sukienkę, przypomnialam sobie, że kiedy byłam nastolatką, 
baaaardzo chcialam zrobić sobie tatuaż. I teraz to marzenie wrócilo, a przyznacie sami, że do tego wykroju malutki napis po łacinie Dum Spiro, Spero 
na lewym ramieniu wyglądałby całkiem całkiem...
Ewentualnie Omnia Possum....

niedziela, 25 sierpnia 2013

Czarna z ćwiekami



Sukienka uszyta pod koniec czerwca, na specjalne wyjście.
A mimo, że szafa się nie domyka ( naprawdę się nie domyka ) 
to ja nie mam co na siebie włożyć...
Kupiłam więc metr lejącej dzianiny, dość mięsistej - nie prześwituje. 
Był mały problem z szyciem, jako że nie posiadam overlocka, ale igła do dzianin i ścieg potrójny wzmocniony, ewentualnie miejscami paski papieru i dałam radę. Dekolt woda, ta tkanina jest po prostu do niego idealna! Nie ma zamka, bo łatwo się zakłada. Góra lekko przedłuzona i bardziej przy ciele, a na wysokości bioder doszyta przymarszczona spódnica.
Na ramionach doszywane epolety nabijane złotymi ćwiekami, więc w razie czego można się ich pozbyć i sukienka już nie ma rockowego pazura.



 Może na zdjęciach tego nie widać, 
ale ćwieki nabite są w miarę równo i symetrycznie:))









czwartek, 22 sierpnia 2013

Moja pierwsza uszyta dla Kogoś

Do tej pory szyłam tylko i wyłącznie dla siebie. 
Nie jestem krawcową i nie czulam się na siłach szyć 
dla kogoś innego.
 Jakieś drobne przeróbki i owszem, ale od szycia wzbraniałam się rękoma i nogami.
Uległam dopiero namowom Ani. 
Ania przyniosła mi materiał, który przeleżał w jej domu chyba 
z 10 lat, więc ,,w razie czego" nie będzie żal...
Sukienkę kroilam z Burdy 11/2007, pudełkowy model nr 106.
Problem w tym, że wykrój byl zrobiony na mnie, a Ania ma troszkę większy rozmiar, a na pewno biust. 
Pododawałam z kazdej strony z nadzieję, że nie zabraknie 
i nie zabrakło!!!
Za to materiału zabrakło, 
więc Ania dokupila gładki satynowy granat na tył.
Chciałam zrobić jeszcze wstawki z przodu, 
ale nigdzie w Koninie nie moglam dokupić granatowej wypustki !!!
Zostało więc tak, jak widać. 
Dekolt i pachy oblamowane lamówką i tak się prezentuje gotowa, 
choć z tylu nie wyprasowana jeszcze, 
bo na ludziu dopracowywana na gorąco.
W każdym razie materiał 10-letni bardzo mi się spodobał 
i sama chętnie bym sobie sukienkę z takowego uszyła...





poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Sukienka - chyba najbardziej letnia:))

Żółta, krótka, w kwiaty do tego niebieskie, zwiewna, lekka, 
z asymetrycznym dołem, 
po prostu najbardziej letnia ze wszystkich.
I w szyciu banalnie prosta. 
Góra odrysowana od koszulki, dół przymarszczony na tyle, na ile starczyło materiału z szerokości. 
W pasie guma.
Szybka do zakładania, do wyschnięcia. 
Przeszła juz chrzest bojowy nie raz, zamoczona w jeziorze, falująca na wietrze podczas jazdy na rowerze.
Chyba moja jedyna rzecz w tym kolorze...







środa, 26 czerwca 2013

Kołnierzyk czarny, koronkowy, bez udziwnień



Powstał w tym samym czasie, co biały z perełkami, ale dopiero dzisiaj zostały mu zrobione zdjęcia. 
Tak to jest, że szyję całkiem sporo. 
Ostatnio uszyłam dwie sukienki, jedną na wesele, dwa żakiety, bluzkę, ale jak przychodzi do robienia zdjęć do bloga to....
no własnie, jakiś marazm mnie ogarnia!!!
Aż mi wstyd jest przed Wami, którzy tu zaglądacie.
Zmusiłam się więc dzisiaj do obfotografowania kołnierzyka czarnego, który powstał z resztek koronki. Uszyłam takie dwa, drugi ozdobiłam mega dużymi kamieniami Svarowskiego i zobaczycie go następnym razem.




poniedziałek, 20 maja 2013

Eko-torba po raz drugi

Zamówienie złożyła dawno temu moja Mama, której pomarańczowa w  róże eko-torba bardzo się spodobała. 
Zbierałam się i zbierałam do uszycia, ale coś zebrać się nie moglam...
Powstała dopiero kilka dni temu.
Jest brązowa z haftowanym pasem na prawej stronie. Wewnątrz też jest brąz, ale dużo jaśniejszy - takie było życzenie Rodzicielki ( choć ja chciałam dać wściekły pomarańcz...). Oczywiście kieszonka w razie czego. Torba pomierna, duża, wygodna i łatwa w uszyciu.






I dla przypomnienia jeszcze moja pomarańczowa w róże